Po długim okresie narzuconych nam ograniczeń, zaczynamy powoli wracać do normalnego życia. Powoli, bo to, że możemy czuć się coraz bardziej swobodnie, nie oznacza, że jesteśmy już wolni od zagrożenia i nie zagrażamy innym. Jedni lepiej, inni gorzej zaadaptowali się do nowej rzeczywistości. Niektórzy nadal żyją w ogromnym stresie, inni od poczatku mało przejmowali się koronawirusem. Różnie też myślimy o tym, co się dzieje - czy jest bezpiecznie, czy nie, czy epidemia to mit czy fakt. Śledząc różne informacje, można się w tym pogubić, tym bardziej, że jedne dane czy zalecenia często przeczą drugim... Bez względu na Wasze indywidualne podejście do sprawy, ponownie zachęcam Was do odpowiedzialności. Mimo luzowania restrykcji, nie do końca powinniśmy czuć się zupełnie na luzie, gdy kontaktujemy się osobiście z innymi osobami. Wielu z nas mogło przejść zakażenie bezobjawowo lub możemy aktualnie być bezobjawowymi nosicielami koronawirusa. Każdy, z wyjatkiem tych, którzy mieli testy, pozostaje w błogiej (albo i nie) nieświadomości. Dobrze, że nie musieliśmy zmagać się z chorobą, która u niektórych osób ma ciężki przebieg, odbiera (dosłownie) oddech i poczucie bezpieczeństwa, zagraża życiu. Osoby, które przez nią w ten sposób przeszły, nikomu nie życzą sprawdzania na sobie, czym jest COVID - 19. Nawet, jeśli nie martwisz się o siebie, bo jesteś okazem zdrowia, pomyśl o innych. Może dla dobra długiego człowieka, warto zachować wymagany dystans i powściągliwość w okazywaniu sympatii, choć może być to dla Ciebie trudne albo niewygodne? Może z niektórych aktywności warto jeszcze przez jakiś czas zrezygnować, bo Twój świat się od tego nie zawali? Przecież nie chcesz, by Twoja koleżanka chorująca na cukrzycę, otyły, ale sympatyczny kolega lub sąsiad, tata leczący się na nadciśnienie lub mama z problemami z sercem musieli walczyć o życie? To Twój prawdziwy egzamin z empatii, dojrzałości i człowieczeństwa... Pozdrawiam serdecznie, życzę zdrówka i optymizmu :)
|