Konstytucję 3 Maja, obok zwycięstwa pod Grunwaldem, teorii Mikołaja Kopernika i sukcesu "Solidarności", uważa się za bardzo ważne osiągnięcie nie tylko w polskiej historii.
Przez wieki Trzeci Maja był symbolem światłego patriotyzmu, łączącego niepodległość z nowoczesnością. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że warto zwrócić uwagę na ten drugi aspekt majowej konstytucji: była ona ukoronowaniem bezprecedensowego w historii Polski dzieła reform ustrojowo-społecznych.
Reformy są jednak rzeczą trudną: trzeba mieć jasną wizję zmian, odpowiednie środki i stosowne poparcie. Autorzy konstytucji działali w warunkach skrajnie niesprzyjających – mieli licznych wrogów nie tylko w kraju, ale przede wszystkim w ościennych mocarstwach, Rosji i Prusach. Niestety, wrogów tych nie docenili i mimo szlachetnych intencji po chwilowym triumfie przegrali. Trzeci Maja stał się zatem testamentem konającej ojczyzny, a nie cudownym lekarstwem na trawiące ją choroby. Niemniej jednak jej uchwalenie miało ogromne znaczenie.
Konstytucja (wraz z poprzedzającymi ją ustawami) wprowadzała w Rzeczpospolitej ustrój podobny do funkcjonującego w ówczesnej Anglii. Likwidowała zmory polskiego parlamentaryzmu, wprowadzając głosowanie większością, niezależnie od instrukcji sejmików wojewódzkich. Ustanawiała rząd, powoływany przez króla, ale odpowiedzialny przed parlamentem, którego rozporządzenia miały być opatrzone podpisem monarchy oraz odpowiedniego ministra.Przyznawała wiele praw mieszczanom (choć tylko z miast królewskich), w tym prawo do nabywania ziemi, i otwierała dość szeroką furtkę do nobilitacji mieszczan, czyli przyznania im także praw politycznych. Wspominała też o chłopach obiecując otoczyć ich opieką.
Niestety, zawierała też sporo chybionych pomysłów.
Po pierwsze, odbierała prawa polityczne szlachcie nieposiadającej ziemi, zwanej dosadnie gołotą, znanej z awanturnictwa i przekupności. Był to co najmniej niezręczny krok wobec znacznej części aktywnych politycznie obywateli, którzy co prawda nie płacili podatków, nie mówili po francusku, ale czuli się patriotami i tworzyli trzon polskiego wojska wówczas i długo potem.
Po drugie, znosząc wolną elekcję monarchy, przyczynę tylu kłopotów w przeszłości powołano na tron saskich Wettinów. Było to pozornie bardzo sprytne: odbierając szlachcie prawo wyboru króla, dawano jej najpopularniejszą dotychczasową dynastię (szlachta Sasów bardzo lubiła, zwłaszcza August III wydawał się jej królem idealnym: do niczego się nie wtrącał, urządzał za to wspaniałe bale i polowania).
Po trzecie, konstytucja ustanawiała „świętą wiarę rzymską” religią panującą, zabraniając porzucać wyznanie katolickie, co brzmiało bardzo patriotycznie, ale jak na koniec XVIII w. już także archaicznie.
Po czwarte wreszcie, w ferworze prac jakby mimochodem zlikwidowano Wielkie Księstwo Litewskie, co nie mogło się podobać licznym litewskim urzędnikom (dotychczas w głównych urzędach panował ścisły polsko-litewski parytet) ani tym bardziej nie podoba się dzisiejszym Litwinom.
Rok i dwa tygodnie później wojska rosyjskie wkroczyły z interwencją. Jednak przez ów rok, kiedy konstytucja funkcjonowała, Polacy wykonali mnóstwo pracy legislacyjnej, uzupełniającej i precyzującej jej postanowienia.
Niestety nie zadbali natomiast zupełnie o armię: z planowanych 100 tys. żołnierzy udało się wystawić w polu ok. 40 tys., pozbawionych doświadczonych dowódców, a także amunicji.
Po dwóch miesiącach Rosjanie, mimo kilku drobnych porażek, zbliżali się już do Warszawy. Na słynnej naradzie polskich przywódców 23 lipca 1792 r. za przystąpieniem do konfederacji targowickiej głosował król i siedmiu innych współtwórców konstytucji, przeciw było pięciu. Katarzyna nie pozwoliła im nawet skapitulować – o formalnej wojnie między Rosją a Polską nie było przecież mowy. Nieugięci musieli szybko udać się na emigrację: caryca miała już uzgodnioną z targowiczanami listę „spiskowców” do ujęcia. Potem przyszedł czas na II rozbiór Polski przez Rosję i Prusy.
Czołowy romantyczny publicysta Maurycy Mochnacki tak pisał o Konstytucji, że w 1791 r. naród polski „wzmógł się na kształt atlety, dobiegającego kresu... Odmłodniał i energiczniej wyraził swego ducha konając, niż inne narody w początkach swoich, albo we wzroście”.
Pod koniec XIX w. w trudnych czasach zaborów i wraz z pojawieniem się partii masowych, Trzeci Maja stał się symbolem, do którego odwoływały się wszystkie stronnictwa, jednoczył naród i mobilizował i jako taki ustanowiony został w 1919 r. „uroczystym świętem po wieczne czasy”. Tylko komuniści ignorowali to święto i jeszcze pod zaborami zabiegali o to, żeby Pierwszego Maja nie łączyć z Trzecim, a po objęciu władzy po II wojnie całkiem Trzeci jako święto skasowali, dzięki czemu stał się on głównym świętem demokratycznej opozycji w późnym PRL a potem w III RP. |